Riwiera Turecka, czyli wakacje all inclusive

Wakacje all inclusive Riwiera Turecka

Zapewne wielu z Was uzna, że wyjazdy typu all inclusive z biurem podróży z prawdziwym podróżowaniem nie mają wiele wspólnego. Ot, wylot, pobyt w hotelu, powrót. W międzyczasie obżeranie się do granic możliwości, opijanie się mocno rozrzedzonymi drinkami i łapanie oparzeń słonecznych na przybasenowych leżakach. 
Ja jednak stoję na stanowisku, że również podczas takich wyjazdów można liznąć nieco obcej kultury i pozwiedzać. Wystarczy tylko chcieć i ruszyć się z tych zalewających nas zewsząd luksusów. Uważam też, że różnych form podróżowania warto spróbować. A jeżeli chce się przede wszystkim odsapnąć od szarości życia codziennego i pobyć w jakimś przyjemnym, ciepłym miejscu, to biuro podróży i wakacje przez nie oferowane mogą okazać się naprawdę dobrym pomysłem. 

Wyjazd z biurem podróży

Wyjazd typu all inclusive mimo swoich wad, ma również wiele zalet, o których warto pomyśleć nim tak zupełnie skreśli się taki wyjazd na rzecz wycieczki organizowanej we własnym zakresie. Przede wszystkim, według mnie, jest to lot czarterowy. O ile podróżowanie po Europie nie jest najmniejszym problemem i niemal z każdego lotniska w Polsce dostaniemy się na dowolne lotnisko w Europie, o tyle poza Europą jest już różnie. Bardzo często aby dostać się w miejsce docelowe potrzeba byłoby kilka przesiadek lub koszt takiego lotu byłby bardzo wysoki. Dlatego właśnie wymyślono loty czarterowe i wyjazdy na wakacje z biurem podróży. Za taką wygodę rzecz jasna się płaci, ale w ostatecznej cenie za cały pobyt nie są to jakieś kokosy. 
Druga sprawa, transfer z lotniska do hotelu i z hotelu na lotnisko. Uważam, że to jedna z największych zalet wyjazdów zorganizowanych przez biura podróży. Podczas takiego przejazdu towarzyszy zwykle polskojęzyczny rezydent, co może okazać się niesamowicie ważne dla osób, które zupełnie nie znają obcych języków. Nie trzeba martwić się o nic. Po wyjściu z lotniska wystarczy odnaleźć rezydenta właściwego dla biura podróży z jakim się wyjechało, wsiąść do autokaru lub busa jaki wskaże i razem z nim udać się do hotelu. Jest to w moim odczuciu spora oszczędność nerwów, czasu i de facto pieniędzy, gdyż bardzo często aby dojechać z lotniska do dość odległego hotelu innym środkiem transportu (autobusem, pociągiem, taksówką) niejednokrotnie trzeba wydać znaczne pieniądze. Podczas lotu powrotnego ma to również ogromne znaczenie. Bardzo często loty odbywają się rano, więc na lotnisko trzeba udać się już w środku nocy. Dzięki wyjazdowi zorganizowanemu doceniłam to, gdy o 3:50 pod drzwi hotelu podjechał autobus i zabrał nas prosto na lotnisko w Antalyi. 
Zwolennicy wyjazdów organizowanych we własnym zakresie, wyjazdów niskobudżetowych, a nawet autostopowicze zapewne zaczną się teraz przekrzykiwać: ale jak to, przecież to jest właśnie w tym kwintesencją podróżowania; aby poczuć klimat miejsca trzeba się w nim całkowicie zatracić, a nie iść na łatwiznę. I być może mają i rację. Zwracam uwagę jednak na to, że tego typu ułatwienia mogą okazać się niezwykle przydatne dla osób, które nie chcą się na miejscu martwić o nic i po prostu odpocząć, dla osób starszych, podróżujących z małymi dziećmi, osób niepełnosprawnych lub nieznających zupełnie żadnego języka obcego. Dlatego nie skreślajmy tak od razu tego rodzaju wakacji. 

Hotel all inclusive

Hotel Kirman Belazur w Turcji

Oczywiście wybór hotelu ma znaczenie. Wszystko zależy od tego czego oczekujemy i jakie mamy potrzeby. Wyjazd z biurem podróży można bowiem traktować jako po prostu dogodny sposób na wygodny czarter i gwarancję pobytu w wygodnie położonym hotelu z wyżywieniem, który stanowić będzie tylko codzienną bazę wypadową do innych lokalizacji. Można go traktować jednak też jako główną atrakcję pobytu. I wówczas, zależnie od tego co wybierzemy powinniśmy dostosować jakość hotelu i ilość posiłków jakie zapewnia. Bo być może jednak nie będziemy potrzebować pięciogwiazdkowego hotelu na plaży, z różnymi wygodami tylko po to, aby się w nim przespać, bo i tak całe dnie zamierzamy spędzać na wycieczkach. 
Można też, tak jak ja, wybrać wersję wypoczynku pośrednią. Co drugi dzień spędzany był na wycieczkach, a co drugi głównie w hotelu. Wówczas pięciogwiazdkowy hotel w dobrej lokalizacji jest ogromnym atutem, a wyżywienie all inclusive przyjemną formą luksusu w dobrej cenie, nawet w te dni, gdy zaraz po śniadaniu ruszało się na zwiedzanie i wracało na wieczorną kolację. 

Wycieczki fakultatywne

Nie mam może zbyt wielkiego doświadczenia jeżeli chodzi o wycieczki fakultatywne, ale przynajmniej ta jedna, z której miałam okazję skorzystać okazała się być średniej jakości towarem. Pocieszające jest to, że była stosunkowo tania. 
Obejmowała ona wizytę w akwarium w Antalyi, czas wolny w centrum, który można było poświęcić na zwiedzanie miasta, oglądanie wodospadu arbuzowego, obowiązkową wizytę w sklepie ze złotem oraz lunch, notabene wyjątkowo beznadziejny. 
Cena za te wszystkie atrakcje wyniosła w sumie 39euro, co przy samym bilecie do akwarium, który kosztuje 33$ wydaje się być ceną bardzo atrakcyjną. 

Akwarium

Akwarium w Antalyi

Prawda jest taka, że wygórowana cena za wizytę w akwarium, która wynosi aż 33$ zachęca do tego, aby korzystać z wycieczek fakultatywnych oferowanych przez tour operatorów. Do teraz zastanawiam się czy słusznie. 
Akwarium niestety oszałamiające nie jest. Oczywiście zachwalane jest jako posiadające najdłuższy tunel podwodny na świecie i niesamowitą ilość gatunków ryb. Jednak poza faktycznie interesującymi płaszczkami i dość tandetnie przygotowanymi ekspozycjami ze sztucznymi rafami koralowymi pozostawia mieszane uczucia. Warto na pewno odwiedzić je z dziećmi, gdyż te wszystkie zatopione statki, samoloty i inne cuda mogą się im spodobać. Ogólnie było fajnie, ale nie sądzę by było warte wydania 130 złotych (gdyby kupować bilet samodzielnie). Tym bardziej, że pomimo zapewnień, że na zwiedzenie akwarium warto poświęcić 2 godziny, po 45 minutach dociera się do końca (i to z robieniem po drodze zdjęć, nagrywaniem filmików i zatrzymywaniem się co chwila czy przypadkiem się czegoś nie ominęło) i zastanawia się, czy to aby na pewno koniec.

Wodospad arbuzowy

Wodospad arbuzowy w Antalyi

Ogromne nadzieje wiązałam z wodospadem arbuzowym. Był on ostatnią atrakcją wycieczki do Antalyi, dlatego liczyłam na to, że będzie tym co sprawi, że powiem "wow". Niestety i tym razem zapewnienia przewodnika i rezydentów okazały się średnie. I nie jest to wina samego wodospadu, bo ten robi wrażenie. Niecodziennie wszak widzi się wodę spadającą z 40 metrowego klifu do morza. Po prostu wycieczka przewiduje dojazd w miejsce skąd widać wodospad (w mieście), a nie faktyczne bycie nad wodospadem (w parku Düden). O wiele więcej emocji i zachwytów w sercu miałam po dotarciu do wodospadów w naszych polskich Karkonoszach, gdyż tam niemal dotknąć można było wody spływającej ze Szklarki czy Kamieńczyka. A może po prostu przeszkadza to, że dojście do punktu widokowego prowadzi przez plac zabaw i ulokowane jest niemal w centrum ruchliwego i głośnego miasta. Zresztą widać to doskonale na wszystkich niemal zdjęciach tego wodospadu, gdzie w tle za każdym razem majaczą wieżowce. 

Antalya


Trochę szkoda, że wycieczka do Antalyi nie jest faktycznie wycelowana bardziej w to miasto. Choćby zwiedzanie samego centrum z przewodnikiem mogłoby okazać się bardzo pouczające i interesujące. W tym przypadku będący z nami polskojęzyczny przewodnik (rodowity Turek) pokazał nam w zasadzie jedynie Bramę Hadriana. I to mam wrażenie, że tylko dlatego, że przez nią przechodziło się do restauracji na lunch. A jest to przecież zabytek, z którego miasto jest znane na całym świecie. To tak jakby o Zamku Królewskim na Wawelu powiedzieć: "o, tu macie zabytek, tu mieszkał król". 
Dobrze, że choć tak zwany czas wolny pozostawiono do naszej dyspozycji właśnie w centrum miasta. Dzięki temu choć te półtorej godziny można było spożytkować na obejrzenie pięknej panoramy miasta z widokiem na minaret Yivli, który jest pozostałością dawnego meczetu i poszwendać się urokliwymi uliczkami historycznej części miasta Kaleici. 
A szkoda, bo to ponad milionowe miasto ma na pewno o wiele więcej do zaoferowania i aż żal, że wycieczki zorganizowane tego nie pokazują.

Wyjazdy samodzielne

Na szczęście Turcja, a Riwiera Turecka w szczególności słynie z bardzo interesujących miejsc, do których bez większych problemów można dojechać samodzielnie. Do bliskich lokalizacji można bez trudu dojechać dolmuszami - to takie małe busiki. Kursują one często, są stosunkowo tanie (ok. 1 euro lub 1 $ za jazdę), ale trzeba pamiętać, że kursują bez wyraźnego rozkładu jazdy. Generalnie rozkłady jazdy w tej części Turcji średnio istnieją. Jeżeli już są, to wyczytać z nich można zwykle jedynie tyle, że np.: "odjeżdża co 20 min". Do dalszych miejscowości kursują autobusy - klimatyzowane i całkiem porządne - na te czasami można znaleźć rozkłady, ale radzę się na to nie nastawiać. Najlepszym sposobem jest po prostu pytanie kierowców dolmuszy lub autobusów czy gdzieś jadą. Zwykle są w stanie udzielić odpowiedzi czy stoi się na dobrym przystanku i za ile mniej więcej spodziewać się odpowiedniego transportu. W przypadku przesiadek warto o szczegóły dopytywać autobusowych stewardów, zwykle są w stanie wskazać gdzie powinno się wysiąść i kiedy podjedzie interesujący nas pojazd. 
Takimi właśnie lokalnymi środkami transportu udało nam się pojechać do Belka, Side i Manavgat

Komentarze

Prześlij komentarz

Copyright © Tour the World PL