Viareggio we Włoszech - Perła Morza Tyrreńskiego
VIAREGGIO PRAWDZIWA PERŁA MORZA TYRREŃSKIEGO.
Na zakończenie wycieczki po włoskiej Toskanii przyszedł czas na chwilę odpoczynku i spokojnego delektowania się wspaniałym klimatem i pogodą. Na plażowy chillout zostało wybrane Viareggio, które jest dzisiaj sporym turystycznym kurortem nadmorskim oraz ośrodkiem przemysłu stoczniowego i połowu ryb. Jego położenie nad morzem Tyrreńskim sprawia, że ta liguryjska miejscowość posiada wszystko co potrzebne, aby naprawdę wypocząć i miło spędzić czas. Poza pięknym morzem, piaszczystą plażą i słoneczną pogodą, miasto jest przebogate w zabytki architektury eklektycznej, art nouveau oraz art déco - których nie sposób, w takiej ilości, spotkać w klasycznych miastach środkowej Toskanii. To miasto z trudną przeszłością, aż do XVII wieku nawiedzane plagami komarów i malarią dziesiątkującą mieszkańców. Targane wojnami, podczas których o miasto biły się Piza i Lukka setki lat już w czasach, gdy Viareggio było tylko małą, biedną wioską rybacką. Wydaje się jednak, że paradoksalnie wszystkie te niepowodzenia wyszły miastu tylko na dobre. Dzisiaj bowiem ten turystyczny kurort nazywany jest Perłą Morza Tyrreńskiego - według mnie najzupełniej słusznie.
ARCHITEKTURA VIAREGGIO
Eklektyzm i secesja
Styl eklektyczny zbiegający się z secesją (we Włoszech znaną pod pojęciem "modernismo", a w samym Viareggio nazywaną "liberty") ze zdecydowanie orientalnymi wpływami, widoczne są bardzo wyraźnie na ulicach miasta. Kamienice i inne zabudowania z XIX i początku XX wieku stanowią - przynajmniej w centrum miasta - zdecydowaną większość. Wiąże się to oczywiście z rozwojem miasta, które to mniej więcej w tym czasie przeżywało swój kolejny rozkwit - po bardzo burzliwych czasach wojen i sporów z sąsiadami, pożarze z 1917 roku, aż wreszcie zniszczeniach jakich dokonały bombardowania podczas II Wojny Światowej. I może dobrze, że miasto wymagało tak rozległych inwestycji (a wręcz całkowitego odbudowania), bo zrobiono to z głową, powołując najpierw komisję urbanistyczną, która miała wyznaczyć nowe wizje i standardy budowania w mieście. Jak bardzo przydałaby się taka komisja w wielu naszych polskich miastach.
Współczesne Viareggio to przede wszystkim spokojny kurort, zadbany, czysty, w którym życie płynie tak powoli, że ma się wrażenie, jakby czas się w nim zatrzymał na dobre. Jest trochę leniwie, trochę nastrojowo, ale trzeba przyznać, że przyjemnie. Wystarczy spojrzeć na hotel Excelsior by wiedzieć o czym mowa. Takich dostojnych obrazków, jakby trochę mniej włoskich, a bardziej orientalnych, przeniesionych niczym żywcem z filmu Casablanca jest tutaj wiele. Dają poczucie luksusu i wyjątkowości dla każdego kto się tutaj znajdzie i to niezależnie czy w takich hotelach mieszka, czy tylko na ich tle robi sobie zdjęcie. Przenoszą w czasie i przestrzeni do okresu, gdy w Viareggio odpoczywały elity, nawet jeśli stoją już zamknięte na głucho. To ciekawe, bo nie dają poczucia opuszczenia lub wymarcia, a mimo wszystko raczej potęgi, nawet kolonialnej, którą przecież Italia nigdy nie była.
Ciekawymi detalami architektonicznymi są mozaiki stiukowe lub ceramiczne wykonywane na elewacjach budynków. Budzą one skojarzenia z kulturą arabską lub krajami północnoafrykańskimi, gdzie tego rodzaju sztuka zdobienia jest bardzo popularna. Ten bizantyjski orientalizm widoczny w architekturze Viareggio tak bardzo wpisał się w styl miasta, że miejscowy eklektyzm wydaje się być z nim ściśle połączony. I to nie tylko te piękne mozaiki budzą takie skojarzenia, ale również kopułki na budynkach, niczym mauretańskie dachy, betonowe tralki lub inne geometryczne dekoracje.
Modernizm
Jakby w opozycji do wyraźnie zarysowanego stylu miejskiego w całym Viareggio bazującego na secesji oraz eklektyzmie, znajduje się budynek dworca kolejowego. Nieco na przekór pozostałym budowlom, ten zbudowano w nurcie modernizmu, a wręcz może nawet funkcjonalizmu. Betonowa bryła, smutna i ciężka, aczkolwiek w sumie nie aż tak bardzo brzydka, wita turystów, którzy przybywają do miasta. Taka nieco PRL-owska, zwłaszcza w wystroju i aranżacji wnętrza. Jest to według mnie zdecydowanie słaby punkt sztuki architektonicznej w tym pięknym miejscu. Jednak co trzeba podkreślić, to Viareggio nie jest tu wyjątkiem - mam wrażenie, że Włochy generalnie mają problem z adaptacją i aranżacją przestrzeni i infrastruktury kolejowej. Niemal wszystkie stacje i perony (poza oczywiście tymi w bardzo dużych miastach), wyglądają podobnie - podobnie nudno, żeby nie powiedzieć wprost, że brzydko.CERAMICZNE TABLICZKI
Przestrzeń miejską tworzą również - a może przede wszystkim - detale. Viareggio jest tego świetnym dowodem. To w tym mieście można obejrzeć jedne z najpiękniejszych tabliczek z nazwami ulic i numerami domów jakie widziałam. Właśnie takie drobne elementy składają się na całość odbioru miejsca. A takie żywo-kolorowe, radosne tabliczki, wykonane w większości z ceramiki są prawdziwą wisienką na torcie dla dużej ilości domów i kamienic eklektyczno-secesyjnego Viareggio.
Więcej ich przykładów można obejrzeć na moim sąsiednim blogu, który jest poświęcony sztuce streetartu: EKLEKTYCZNE TABLICZKI W VIAREGGIO
FLORA MIEJSKA
Miasto jest przebogate w typowe dla śródziemnomorskich miast, kwitnące drzewka ozdobne oraz mandarynkowe. Niemal każda, nawet najmniejsza uliczka i posesja jest obsadzona pięknie kwitnącymi roślinami, które nawet w tak gorącym klimacie są pełne życia i koloru. To właśnie ta roślinność w połączeniu z interesującą architekturą nowożytną nadaje ładu i harmonii całemu Viareggio. Również wiele budynków i balkonów w mieście przyozdabiają pnące się krzewy lub kwiaty. Sporo również widać kaktusów i sukulentów, które w tym klimacie czują się doskonale i dorastają do naprawdę imponujących rozmiarów. W parkach natomiast aleje obsadzono platanami - z łuszczącą się i kolorową korą, a bulwar nadmorski egzotycznymi palmami. Ta ogromna ilość zieleni i przyjemnych kolorów potęgują wrażenie czystości i świeżości. Miasto wydaje się być - i naprawdę jest - bardzo zadbane.
PLAŻA VIAREGGIO
Jednak najważniejsze co kurort Viareggio ma do zaoferowania znajduje się za bulwarem nadmorskim. To ok. 10 km pięknej, piaszczystej plaży. I tutaj - nieco inaczej niż w Polsce - podczas sezonu wakacyjnego - wejście na plażę jest płatne i odbywa się poprzez bramki takie jak na zdjęciu. Mam tu na myśli oczywiście odcinek plaży zlokalizowanej w mieście (czyli ok. 6 km długości), pozostałe 4 km ulokowane wzdłuż Rezerwatu Przyrody Migliarino-San Rossore-Massaciuccoli są z opłaty zwolnione i są uznawane za tak zwaną dziką plażę. Niektóre z hoteli posiadają swoje własne (zamknięte) fragmenty plaż, inne natomiast, podobnie jak kwatery prywatne, oferują zniżki lub miejscówki plażowe w konkretnych strefach.
Co ciekawe opłata plażowa nie dotyczy tak naprawdę samego wejścia na nią, a raczej wypożyczenia parasola oraz leżaka. Jednak z uwagi na to, że na plaży nie można "rozkładać się" z własnym sprzętem plażowym typu ręcznik lub kocyk, to uiszczenie opłaty dotyczy praktycznie każdego kto zamierza na plaży się opalać. Wejście celem kąpieli w morzu lub aby pospacerować sobie wzdłuż wybrzeża jest zdecydowanie możliwe i odbywa się bez opłat. My zresztą z takiego właśnie "wolnego" wejścia skorzystaliśmy pierwszego dnia, gdy odwiedzając plażę późnym popołudniem, chcieliśmy tylko zobaczyć zachód słońca.
Warto również dodać, że na plażach we Włoszech dozwolone jest opalanie topless, tak generalnie, niekoniecznie w wyznaczonych strefach lub częściach plaży. Nie należy jednak mylić tego z plażami nudystów, które we Włoszech są, ale są już wyraźnie oznaczone.
Włoskie plaże nieodłącznie są związane również z obnośnymi sprzedawcami, którzy sprzedają słoneczne okulary, ubrania, zabawki, latawce, torebki i dziesiątki innych towarów. W większości przypadków są to imigranci z Afryki, których w ostatnich latach pojawiła się naprawdę ogromna fala we Włoszech. Czy trzeba na nich uważać? Tak naprawdę tak samo, jak na każdego innego sprzedawcę, który chce nam wcisnąć jakiś towar. Z reguły są to bowiem tanie, niewiele warte podróbki, oferowane w horrendalnie wysokich cenach. Sami sprzedawcy są z reguły niegroźni, choć nachalni, gdy zdaje im się, że upolowali potencjalnego klienta. Jeżeli się ich ignoruje, to nie ma się czego obawiać. Ponieważ są umiarkowanie uciążliwi, to nawet obsługa niespecjalnie na nich reaguje i nie przegania z plaży.
Mimo wad, plaża w Viareggio jest przyjemna i może się podobać, a atrakcyjność jej podnoszą na pewno widoki. W pogodny dzień można bowiem z niej podziwiać szczyty Alp Apuańskich, które majaczą na horyzoncie za zabudowaniami miasta.
Eklektyczne, okazałe budynki hotelowe dodają Viareggio smaku i stylu. A ciekawie ozdobiona fontanna ustawiona przed hotelem Royal dopełnia to miejsce.
KULINARNA STRONA MIASTA
Obowiązkowo, tak jak w całych Włoszech przetestować trzeba lokalne lodziarnie. Sporo jest też lokali z pizzą na wagę, ale tym razem ich nie testowaliśmy, skupiając się raczej na morskich przysmakach.
WRAŻENIA
Podsumowując, Viareggio to miasto warte odwiedzin i spędzenia w nim czasu nie tylko ze względu na walory związane z położeniem nad samym morzem i piękną plażę, ale również na to, co ma do zaoferowania miłośnikom architektury i niebanalnego odpoczynku. Pobyt w tym mieście daje wrażenie dobrze spędzonego czasu i przyjemnego luksusu. Nawet gwar turystów niespecjalnie przeszkadza, a dzięki rozległości miasta i wrażeniu ogromnych przestrzeni, nie ma poczucia wszędobylskich i napierających zewsząd tłumów.
Ponadto stosunkowo blisko stąd do wielu miejscowości Toskanii, dlatego Viareggio może być doskonałą bazą wypadową do zwiedzania regionu. Dogodne połączenia kolejowe zdecydowanie to ułatwiają. My na przykład pojechaliśmy do Manaroli, aby zwiedzić wybrzeże Cinque Terre.
Jak każde miasto, tak i to ma wady. Jedną z nich jest bezapelacyjnie ograniczony wstęp na plażę. Ale to nie wada ściśle Viareggio, ale włoskich kurortów w ogóle. Poza tym, nie wiem czy to wina po prostu pecha, czy standard na lokalnej poczcie, ale radziłabym uważać na wysyłanie korespondencji z poczty przy ulicy Via XX Settembre 17 w Viareggio. Spośród 9-ciu kartek wysłanych przeze mnie, ani jedna nie dotarła do celu, dlatego śmiem przypuszczać, że coś niedobrego wydarzyło się z nimi na samej poczcie. Niestety tym razem, zupełnie inaczej niż zwykle, oddałam plik kartek pani w okienku, zamiast samemu nakleić znaczki i wrzucić je do skrzynki pocztowej. Kto wie, może to miało właśnie znaczenie.
Tym razem również, zupełnie inaczej niż zwykle, polecę miejsce noclegowe, a to z prostej przyczyny. Zwykle podczas pobytów wybieramy hotele lub hostele, tym razem jednak, głównie za przyczyną korzystnej ceny (40 Euro za osobę za noc), wybraliśmy prywatnego hosta, prowadzącego coś na kształt pensjonatu we własnym domu. I Nespoli (Via Lepanto, 15) - bo o tej miejscówce mowa to naprawdę przyjemne, dość zadbane miejsce. Nasz host udostępnił nam podczas pobytu całkiem nieźle wyposażoną lodówkę, którą zresztą co jakiś czas uzupełniał w napoje i przekąski. W cenie było również śniadanie (niestety w dużej mierze składające się z produktów na załączonym zdjęciu). Pomijając jednak jakość posiłków, to polecam. Do naszej dyspozycji były wynajęte pokoje z własnymi łazienkami - niewielkie, ale jeśli chodzi o sam nocleg to zdecydowanie wystarczające, spora jadalnia z kuchnią oraz weranda z miejscami do siedzenia (i palenia, jeśli ktoś potrzebuje). Dużym atutem była również bliskość do plaży, ok 10 minut pieszo oraz lokalizacja tak naprawdę w ścisłym centrum.
Dziekuje za info :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, jeśli się przydały :)
UsuńSuper rozpiska, przydała się :)
OdpowiedzUsuńBardzo przydatny wpis. Super wycieczka. Miejsce warte zwiedzenia. Przyznam, że jeszcze nigdy tam nie byłam
OdpowiedzUsuńPolecam, bo to bardzo ciekawe włoskie miasteczko, przyjemnie orientalne do tego. Każdy znajdzie tam coś dla siebie, zarówno miłośnik plażowania jak i aktywnego zwiedzania.
Usuń